Dzisiaj rano wyjechaliśmy w drogę do stolicy. Za 4 dolce od osoby, wieźli nas przez 6 godz. w miarę przyzwoitych warunkach. Po przyjeździe do PP rzucił się na nas tłum tuk-tukowców oferując usługi i oferty hoteli od 4 dol. do kilkunastu. Wybraliśmy jednego do hotelu za 10 dolców od pokoju z basenem na dachu. Po przywiezieniu nas, hotel był na swoim miejscu ale niestety zostały pokoje od 25 dol. wzwyż. Wkurzyłem się strasznie i zapłaciłem tuk-tukowcowi tylko 1 dolca. Wzieliśmy plecaki i poszliśmy szukać innego hotelu. Nie było to trudne bo wokół było ich pełno. Były tylko dwa problemy jak pokój ładny to drogi a jak tani to nędzny. Przez cały czas jeczhał za nami nasz tuk-tukowiec obiecując ze zawiezie nas do innego taniego Guest House ale spuściłem go na drzewo. Chciał sobie załatwić wożenie nas tuk-tukiem na jutro. Znaleźliśmy w końcu hotel za 15 dolców nad rzeką koło Royal Palace z wszystkimi wygodami niestety nie ma basenu i dlatego Justyna strasznie cierpi. Cierpi tez bo chyba złamała sobie mały palec u nogi i codziennie jeszcze w niego poprawia. Dzisiaj poszliśmy tylko do muzeum narodowego bo król stwierdził że musi pomodlić się i zamknęli Royal Palace dla turystów. Dlatego poszliśmy na zachód słońca nad rzekę i było cudnie. Lekki zefirek. chłodził po całodnoiowym upale, pełno ludzi na bulwarze, sprzedawcy jedzenia i picia - cudo.
Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tylu Lexusów w jednym miejscu i to większość w wersjach SUV, dużo w największych rozmiarach.