No i znowu piaslem i pisalem i sobie nnie zpisalem wiec sie wykasowalo. Masakra.
A wiec jedziemy z Singapuru. Godz. 4.30 rano i ktos krzyczy. Jako ze juz nie spalem od jakiegos czasu, to otwieram oko i pytam wyrazem twarzy pomocnika kierowcy czy do mnie krzyczy? Okazuje sieze niestety tak, i mamy wysiadac bo to juz KL. No to budze wszystkich, bambetle pod pache i robimy wypad z autobusu. Po malym ogarnieciu sie o co chodz, gdzie jestesmy i ktora godzina ustalamy ze idziemy gdzies do hotelu bo dworzec jest jeszcze zamkniety, yroche sie oporzadzic po dwoch nocach w srodkach komunikacji miedzynarodowej. W najtanszym z hoteli ( ok. 45 zl.) dziewczyny zrobily taki wypad z hotelu ze facet nie zdazy za niego skasowac. Kawalek dalej byl bar z darmowym wi-fi, gdzie sie zakotwiczylismy i dzieki czemu moglem uzupelnic wpisy we blogu. po sniadanku Justyna z Wojtkiem poszli szukac info i biletow na transfery na lotnisko a biedna Hania umieraa na krzeselku z powodu choroby faraona ( tak daleko od Egiptu? :-)))). Wrocili po ponad godzinie z informacja ze nie wiadomo o co chodzi i kazdy pytany mowil co innego i wskazywal inne miejsce odjazdu autobusu. No to trzeba bylo sie zwijac, bo nie wiedzielismy jeszcze jak dojedziemy, Po kolejnych 638 postawionych pytaniach i 638 odpowiedzach dalej wiedzielismy tyle ze nic nie wiedzielismy. I w koncu napotkani Polacy wyjasnili sytuacje gdzie trzeba jechac. Po 15 minutach i przejechaniu trzech przystankw metremtrafiamy w miejsce z ktrego autobusy co 15 min. odchodza na lotnisko. A poprzedniego dnia bylismy tam kilka razy bo to glowna stacja przesiadkowa metra. Transfer na lotnisko ok. 40 min. i 3,5 godz. przed czasem jestesmy na miejscu. Dobrze ze chociaz prysznice byly...
Po raz drugi w naszej podrozy Air Asia - najlepsza tania linia lotnicza na swiecie zalicza spoznienie, tym razem tylko pol godzinki.
Opuszczamy dwa piekne miejsca, chociaz cholernie drogie. Jak toWojtek powiedzia to byly przystawki, teraz czas na danie glowne - Birme.