Niezbyt szczesliwy powrot, bo po przyplynieciu do Ha Long okazalo sie ze Justyna nie ma portfela. Krotka burza mozgow i eureka. Okazalo sie ze zostal w pokoju hotelowym w sejfie, ktory jest w szafie a kluczyki u mnie w plecaku. Nasz przewodnik dostal duze oczy ale zaczal zalatwiac. Okazalo sie ze zaplacimy ok. 15 dolcow i portfe na godz. 19 bedzie w biurze na nas czekal w Hanoi.
Po ok. godz. cena wzrosla do 45 dolcow i niestety juz sie nie zgodzilismy. Wolelismy widmo dodatkowej nocy w Hanoi niz placenie tyle kasy. Stanelo na tym ze portfel jutro znajdzie sie w sie w hotelu w ktorym spalismy pierwszej nocy a kierownik hotelu zalatwil nam dostarczenie ich do wskazanego hotelu w Sa-Pa gratis. Jeszcze postawil nam kawke, zaproponowal udostepnienie prysznica i wreczyl nam zamowione bilety do Sa-Pa. Tak ze wszystko szczesliwie sie zakonczylo i ruszamy na dworzec kolejowy.