Geoblog.pl    dariosta    Podróże    Azja ponownie - tym razem we czworo    dzień 13 Bagan
Zwiń mapę
2012
22
lis

dzień 13 Bagan

 
Birma
Birma, Bagan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15105 km
 
Bagan dzień drugi.
Rano wstaję przed wszystkimi i jadę załatwić nowy hotel, który wczoraj sczailiśmy. Pann Cherry – taką ma nazwę. Jest bardziej bliżej centrum, koszt 10 dolców za pokój dwuosobowy bez sniadania i ciepłej wody. Po powrocie inni już nie śpią, więc przystępujemy do przenosin. My z Justyną szybko bierzemy plecaki i na rowerki, Hania z Wojtkiem dojeżdżają chwilę później dorożką.
Jemy szybkie śniadanko i pędzimy rowerkami w kierunku Starego Baganu. Po drodze zjeżdżamy z głównej drogi i staramt się jechac możliwie blisko rzeki Irawadi. Przejeżdzamy przez wioski które są na tym obszarze, wchodzimy do większych stóp, podziwiamy budowę nowych hoteli nad rzeką i tak docieramy do starego Baganu. ( Trasa ok. 8 km) Tutaj pijemy po małej StarColi ( to taki krajowy odpowiednik Coca-Coli – trzy razy tańsz) i jedziemy w objazd po starym Baganie. Dojezdzamy do muzeum i Pałacu królewskiego ale nie wiemy czy wchodzić ( wstęp 5 dol. ) Na jednej ze stóp, pytana przez nas dziewczyna, która trochę nas oprowadziła po niej, odradza nam wizytę mówiąc że tam nic niema. Fakt ten potwierdza następny spotkany przez nas lokales.
No jak nie- to ruszamy w kierunku Nowego Baganu, oczywiście zwiedzając i oglądając po drodze stupy. No jest ich chyba jeszcze więcej nagromadzonych niż poprzednio. ( znowu ok. 6 km) W miasteczku nie ma nic ciekawego poza wieloma hotelami więc wracamy do starego Baganu w 20 min. i czekamy na Wojtka i Hankę bo chcemy wypożyczyć łódkę na zachód słońca oglądany z rzeki. Niestety Hania z Wojtkiem nie zdążyli dojechać i my dobieramy sobie parę z Niemiec i wynajmujemy łódkę za 12 tys. Kiatów. Okazało się potem że Hania z Wojtkiem mieli problem z dętką i wypłynęli sami jako ostatni. Zachód znowu nas rozczarował bo słońce znowu znalazło się za chmurami i tak zaszło. Ale było cicho, spokojnie i wolniutko spływaliśmy z prądem rzeki razem z 20 innymi łódkami.
Powrót rowerem po ciemku to niezły hardcor ale jakoś się udało. Wjeżdzamy do miasta a tu tez jakoś tak ciemno. Okazało się że nie ma prądu i wszystko chodzi na agregatach. Ale jak już poszliśmy na kolację to prąd się odnalazł i mogłem podłubać w necie i wkleiłem przez trzy godziny chyba z 10 zdjęć. Sukces!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 32 komentarze32 918 zdjęć918 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
25.11.2019 - 13.12.2019
 
 
08.11.2012 - 12.12.2012
 
 
27.03.2012 - 31.03.2012