Geoblog.pl    dariosta    Podróże    Azja ponownie - tym razem we czworo    Dzień 14 - Bagan
Zwiń mapę
2012
23
lis

Dzień 14 - Bagan

 
Birma
Birma, Bagan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15105 km
 
Mount Popa. Dzisiaj o 8 podjechał po nas pick-up i jedziemy zwiedzać klasztor na górze Popa. Chcielismy jechac autobusem ale są jakieś przesiadki, biura nie bardzo chcą sprzedawać biety wiec dopłaciliśmy po 2 dolce i wynajęliśmy samochód. Trzy osoby na pace na materacu z cztery razy grubszym niż w hotelu ( masakra) i jedna do kabiny z kierowca ( Hania) i jedziemy. Mieliśmy jechać godzinkę ale po drodze stanęliśmy w jakiejś bimbrowni na degustację lokalnego przysmaku. Do tego były jakieś cukierki kokosowe, bardzo słodkie, jakieś śliwki w cukrze i coś tam, coś tam. Ale największą atrakcją był wół w maneżu który rozcierał ziarna sezamu i wyciskał olej. No i wszyscy robili sobie zdjęcia z tym wołem a niektórzy nawet skorzystali z możliwości przejażdżki na belce od maneża.
Widok z dołu na klasztor stojący na szczycie skały - inponujący. Idąc schodami na góre wszędzie spotykamy małpki Rezusy które czekają na to żeby wyrwać komuś z idących jakąś rzecz i uciec. Trzeba się dobrze pilnować. Służby porządkowe mają proce i udają że do nich strzelają i to je trochę odstrasza. Po pokonaniu 777 stopni schodów wchodzimy do klasztoru. Jak we wszystkich klasztorach buddyjskich jest duzo niby kapliczek, wszędzie z posągami buddy lub innych jakichś waznych bóstw i podobno duchy zmarłych „ Nat”. Wszędzie jest mnóstwo pieniędzy. Powkładane w kwiaty, przed posągami nawet na łóżku które jest w jednym z pokoi. No i oczywiście w skrzyniach na „ co łaska”. Nie dziwi tu nikogo że przy takiej biedzie, było tam z kilkaset tysięcy kiatów nie pilowanych przez nikogo i nikt się nie boi że coś może zginąć. Dlatego w tym kraju jest tak bezpiecznie.
Po obejściu wszystkiego poobserwowaliśmy trochę grupkę kobiet Birmańskich które chodząc przez poszczególne kapliczki modliły się w różny sposób, nawet grupowo śpiewając i grając na dużych bębnach. Po zejściu z klasztoru poszliśmy kupić coś z owoców. Niestety problem był ze zjedzeniem bo wszędzie czaiły się małpki i nawet sprzedawcy musieli je ostro odganiać żeby turyści mogli coś kupić.
Jednemu z turystów jedna z małpek skoczyła na głowę i chwilę siedziała.
Po zrobieniu zakupów ( strasznie drogie owoce) ruszyliśmy w drogę powrotną i po godzince byliśmy w hotelu. Po krótkiej drzemce poszliśmy coś zjeść. Wojtek trafił dzisiaj bardzo wyjątkowo. Pomimo że lubi bardzo ostre potrawy to dzisiejsza tajska zupka rybna spowodowała u niego zaparowanie okularów i łzy w oczach. Pierwszy raz nie dał rady skończyć czegoś jeść Wojtkowi podczas jedzenia kilka dni wcześniej ułamał się kawałek zęba i wystawała mu z niego jakaś ostra końcówka tytanowa, która strasznie kaleczyła mu język. Cierpiał biedak kilka dni, aż wczoraj postanowił skorzystac z pomocy medycznej. Po odwiedzeniu ambulatorium, Królewskiego szpitala i czegoś jeszcze w końcu ściągnęli mu dentystę ale z braku światła mógł jedynie zobaczyć za pomocą latarki o co kaman i zaprosił go do siebie do gabinetu. Ale Wojtek wczoraj nie mógł go znaleźć i dzisiaj ruszyliśmy ponowne na poszukiwania. Przypadkowo dentystę wypatrzyła Hania, który siedział w drzwiach swojego gabinetu jakby wypatrywał Wojtka. Po minucie i wydanych 5 tys. Kiatów ( 5,5 dol) Wojtek odzyskał mowę i czucie w języku. Potem poszliśmy jeszcze na jogurty z owocami i wypożyczyliśmy rowery na jutro. Bo jutro Bagan rowerowo c.d.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 32 komentarze32 918 zdjęć918 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
25.11.2019 - 13.12.2019
 
 
08.11.2012 - 12.12.2012
 
 
27.03.2012 - 31.03.2012