Nadszedł czas wyjazdy z ChM i jego krótkie podsumowanie. No cóż po przyjeździe tutaj i krótkim rekonensansie, przyzna się że po starym mieście (gdzie tylko przebywalismy) spodziewałem się czegoś innego. Coś co bardziej przypomina stare miasta europejski ale w azjatyckim stylu. A zastalismy normalny fragment miasta z dość niska zabudową. Ale jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach. Z każdym dniem, a właściwie wieczorem, miasto nabierało smaku. Te wąskie uliczki, ciche knajpki poprzecinane głośnymi i tetniacymi życiem arteriami (na dwa samochody) uliczne gar kuchnie no i niedzielny nocny market. To wszystko tak cudownie że zoba komponuje że chciałoby się tu zamieszkać na stałe. I do tago cudowna pogoda, przyjemne spacery po zmierzchu z degustacja lokalnych potraw. Mniam. Co do wycieczek na zewnątrz, to osobiście polecam umiarkowanie. Może dlatego że zwiedziliśmy już inne kraje tego regionu i te wycieczki wydawały mi się trochę banalne pod określonych turystów. Napewno moja córka będzie je miło wspominać bo to pierwsze kontakty z buddyjskimi świątyniami, wodospadami, plemiona i i słonia. No to czas na plaże.