Geoblog.pl    dariosta    Podróże    Azja ponownie - tym razem we czworo    Raju ciąg dalszy
Zwiń mapę
2012
06
gru

Raju ciąg dalszy

 
Tajlandia
Tajlandia, krabi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16802 km
 
Cd pobytu w raju.
Trzy dni, trzy różne sposoby na ich spędzenie.
Pierwszego dnia popłynęliśmy na wyspę Jamesa Bonda, znana z filmu „ człowiek ze złotym pistoletem”. Jako atrakcja główna, po drodze jakieś kajakowanie w jaskiniach, pływanie w namorzynach, wizyta i obiad w wiosce na wodzie ( o jakże inne od tych w Birmie czy Kambodży) i takie tam pierdołki. Wszystko super poza ilością turystów. MASAKRA. No I jeszcze dojazd do łodzi. W dwie strony ze trzy godziny.
Dzień drugi. Wycieczka na wyspy Ko Pi Pi w tym na plazę Maya Bay znanej z filmu” The Beach” . No tutaj to w ogóle odlot. Przy tym nurkowanie z rurką w zatoce przy plaży, na rafie zniszczonej przez Tsunami oraz wizyta na Banana Island gdzie taż nurkowaliśmy na rafce przy brzegu. No niestety rafy nie umywają się do tych egipskich, ale tez było fajnie. Powrót do domu i pędzimy na plażę na zachód słońca. Trafiamy na prywatną plaże resortu hotelowego pomiędzy Ao Nang a Railay. Cudnie. Pobyt w resorcie ok. 1300 zł za dobę .
Dzień trzeci – skuterowo.
Dzisiaj wypożyczyliśmy skuterki i ruszyliśmy w świat. Szczególnie trudny start, bo musiałem się przestawić na lewy pas jazdy. Ale z czasem było coraz lepiej. Najpierw pojechaliśmy do jakiegoś ośrodka jazdy konnej ( rzadkość w tym rejonie) gdzie Justyna wypożyczyła sobie rumaka ( wielkości dużego psa) i pogalopowałą w morze. Może z pewnymi oporami ze strony konia ale dała radę szczególnie że koń galopował za koniem przewodnika. Po powrocie z przejażdżki zmieniła konia na mniej opornego i zanurzyła się na nim w otchłań morską. Konik ochoczo w galopywał aż po same uszy, a Justyna musiała się ostro trzymać grzywy, żeby nie zmyła jej fala. Po kąpieli ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu jaskini tygrysiej. Po drodze zaliczyliśmy park narodowy gdzie wzięliśmy prysznic w pięknym wodospadzie i orzeźwieni zajechaliśmy do jaskini tygrysa gdzie oczywiście znajduje się Wat czyli tutejszy zespół klasztorny. Ale główny punkt programu dopiero był przed nami. 1237 schodów do wejście na górę do najwyższej stupy. Wczłapaliśmy się tam w jakieś pół godzinki i widok nas po prostu zmasakrował. Byliśmy na jakichś 400 m wysokości, widoczność ze 40 km, z jednej strony morze z drugiej góry, reszta widok na całe Krabi łącznie z lotniskiem. No coś przepysznego. Jak już w końcu zleźliśmy, szybko odpalamy komarka i do domu na zachód słońca. Po drodze zahaczamy o Campus młodych słoni które pokazuję różne sztuczki. Sztuczki są bardzo proste ale widać że słonie się cieszą z tego co robią i ich opiekunowie też. Najstarszy miał pięć lat, najmłodszy dwa. Super sprawa.
Potem tradycyjnie zachód na plaży, tym razem najbardziej na zachód wysunięta plaża Ao Nang.
Po powrocie kupiliśmy bilety autobusowe do Bangkoku. Wyjazd jutro o 16.00. Przedtem jeszcze kajakowanie i plażowanie. Ale to jutro.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (55)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 32 komentarze32 918 zdjęć918 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
25.11.2019 - 13.12.2019
 
 
08.11.2012 - 12.12.2012
 
 
27.03.2012 - 31.03.2012